Do matury zostało już naprawdę niewiele, więc czas
najwyższy, aby zająć się blogiem, w ramach
RobieniaWszystkiegoOpróczUczeniaSięDoMatury. Bo cały sezon serialu w ciągu
jednego dnia to lekka przesada. Zawsze można by strzelić sobie w łeb, ale wtedy
nie miałabym prawie pięciu miesięcy wakacji. Dla prawie pięciu miesięcy wakacji
jestem w stanie przetrwać te 26 dni, 13 godzin i 30 min.
Z każdym dniem poszerza się moja lista rzeczy, które zrobię
po maturze. Czego tam nie ma! Gdzie to ja nie pojadę, czego nie ugotuję, nie
przeczytam, nie spróbuję! No i oczywiście schudnę. Po maturze. Bo we wszystkich
poradnikach „Jak walczyć ze stresem maturalnym” było napisane: „Jeść TONY czekolady!
Czekolada to Twoja recepta na 100%!” (może nie dosłownie, ale tyle mniej więcej
z tego zrozumiałam).
W mieszkaniu pusto i brudno. M. poleciał, a ja zostałam usiłując przez katar wywąchać resztki Jego zapachu z kołdry, słuchając rzewnych ballad Myslovitz i Happysadu. Od razu przychodzi mi do głowy scena z Bridget Jones. Czasami nawet fajnie pobawić się w singla, ale to nie dla mnie.
W mieszkaniu pusto i brudno. M. poleciał, a ja zostałam usiłując przez katar wywąchać resztki Jego zapachu z kołdry, słuchając rzewnych ballad Myslovitz i Happysadu. Od razu przychodzi mi do głowy scena z Bridget Jones. Czasami nawet fajnie pobawić się w singla, ale to nie dla mnie.
W piątek przyjeżdża Chuda. Będziemy jeść zdechłą rybę i
focić moją rowerową stylówkę. I szaleństwo!, funduję sobie ból i bliznę na całe
życie w postaci serduszka na ramieniu. Dostanę zniżkę za rowerowy wzór. Będzie
fajnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz