Przede wszystkim to brzmienie dzieciństwa, zespół, od którego
wszystko się zaczęło. Pamiętam jak w drugiej klasie podstawówki krzywo
patrzyłam na siostrę, zastanawiając się, jak ona może słuchać czegoś takiego, a
już rok później sama szalałam za chłopakami i American Idiot.
Po jakiś trzech
latach mi przeszło na rzecz mocniejszej i japońskiej muzyki, jednak GD wciąż
zajmowało ważne miejsce w moim sercu pełnym przeróżnych dźwięków.
Wróciło do mnie
jakieś dwa lata temu, jako przyjemny sentyment. I pomimo tego, że doskonale
zdaję sobie sprawę z niedużych wartości muzycznych, instrumentalnych i
merytorycznych ich utworów i ledwo one się zahaczają o rock (ewentualnie o
punk, jeśli weźmiemy pod uwagę starsze płyty), to jest to jedyny zespół,
którego kawałki potrafią mnie wprawić w niesamowicie dobry nastrój (szczególnie
„When I come around” i inne z płyty „Dookie”). Zaczęłam zbierać ich oryginalne
płyty. Obecnie do pełnej dyskografii brakuje mi trzech płyt studyjnych i jednego
wydania koncertowego. Mój ulubiony album – wyżej wspomniany „Dookie” mam już w
wydaniu CD i na kasecie, marzę o winylu.
Kiedy
dowiedziałam się, że chłopaki z GD wydają aż trzy płyty niemal naraz (z
miesięcznymi przerwami), obudziła się we mnie nadzieja, że w ramach promocji
zawitają do Polski. I mimo, że ta nadzieja siedziała we mnie już kilka
miesięcy, radość i zaskoczenie na wieść o tym, że faktycznie przyjadą, były
ogromne. Niemal popłakałam się z radości, przez dłuższą chwilę nie mogłam nic
powiedzieć, tylko piszczałam do słuchawki telefonu, gdyż akurat rozmawiałam z Maciejem. Maciej pomyślał, że zobaczyłam pająka (których się
strasznie boję), a ja po prostu siedziałam wpatrzona w post na oficjalnym
facebooku grupy, informujący o tym, że osiemnastego czerwca zespół zagra w
łódzkiej Atlas Arenie. Kiedy w końcu udało mi się powiedzieć o tym Maciejowi, po dwóch godzinach mieliśmy zamówione bilety na Golden Circle (które
po dwóch dniach już wyszły).
(Głęboko we mnie
siedzi marzenie, że w czerwcu to będę ja, muszę się tylko do tego czasu nauczyć
wymiatać na basie)
A na gwiazdkę Maciej podarował mi wszystkie trzy nowe albumy, jestem zachwycona. Jedyne co mi
pozostaje, to nauczyć się ich na pamięć i czekać na czerwiec. A potem jest
przecież jeszcze lipiec i koncert Ironów, na który cieszę się niemal tak samo
mocno…. 2013 rok będzie niesamowity.
Tak, to moja uradowana mordka.
Uff, już sie boję tego niezwykłego 2013 roku!
OdpowiedzUsuńBój się bój :D
Usuń2013 zapowiada się mega zajebiście ^^
OdpowiedzUsuńGratuluję zdobyczy *.*
Dzięki dzięki :D
UsuńWoow, super prezenty :) W ogóle to:
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award. Pytania i zasady (gdybyś nie wiedziała) znajdziesz u mnie na blogu: http://czerwone-sznurowy-i-agrafki-w-uchu.blogspot.com/ :D
Dzięki, jak będę miała chwilę to się zabawię :P
Usuń25 years old VP Accounting Alia Tear, hailing from Saint-Jovite enjoys watching movies like Princess and the Pony and Sculling. Took a trip to Himeji-jo and drives a Jaguar D-Type. zobacz na tej stronie internetowej
OdpowiedzUsuń